Zacznijcie od widoku. Widok musi być. Nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek Przestrzeni bez „Widoku z okna” Cypriana Bukaja, a właściwie to Piotra Pieli, o czym wiedzą wszyscy, którzy sumiennie od lat widoki Cypriana czytają. Tak jak Pinokio ma swego Gadającego Świerszcza, tak „Przestrzeń” ma Piotra, sumienie „Przestrzeni”. Czytajcie go, a nie zbłądzicie. A nawet jeśli zbłądzicie, to w doborowym towarzystwie.
– Philippe Gombart – Rachanie nocą.
– Dariusz Kostecki – Apokryf II
– Dorota Grzymała – Filip
– Katarzyna Makieła-Organisty
– Renata Ferenc-Pupek – Jak przyszła granica do Miłkowa.
– Paweł Niedźwiedź – Ani słowa o … Dłużniowie.
– Henryk Szkutnik – Ulica Kołłątaja.
– Agnieszka Piela – Oni wciąż tam są… w pamięci.
– Bogusław Pupiec – Bez słów.
– Agnieszka Sztajer – Leprozorium. Niewiara w czasie zarazy.
– Paweł Sawka
– Patrycja Maczyńska – Co skrywają Szkarady?
– Ryszard Karczmarski – Duchowość Pogranicza według Ryszarda Karczmarskiego
– Agnieszka Sztajer – Od Turobina jak król (rzecz o prochu).
– Matylda Rosińska-Távora – Wszędzie jest wojna.
– Katarzyna Chochowska – Chodywańce. Kołysanka
– Renata Ferenc-Pupek, Małgorzata Skulimowska – Rozmowa na Pograniczu.
– Paweł Koda – Cerkiew w Hrebennem.
– Ilona Winogrodzka, Irena Katarzyna Czerwińska – Czarna Madonna z dworu w Moroczynie.
– Grzegorz Ciećka – Współczesny drzeworyt ludowy i największy drzeworyt w Polsce.
– Sławomir Litkowiec – Żerniki – krótka historia 500-lecia szkolnictwa.
– Robert Gmiterek – Wskrzeszenie Anastazji.
– Tomasz Michalski – Wędrowny Zakład Portretowy.
– Monika Belka – Perypetie Belki na Roztoczu Wielkim. Z wizytą u bożka Dahana.
– Cyprian Bukaj – Ramoliki
Opowiadania, reportaże, eseje, wiersze, wspomnienia, dramat, fakty, mity. Sto szesnaście stron, sześćdziesiąt osiem zdjęć, trzy obrazy, dwa rysunki, grafika, drzeworyt, mapa i to, co najważniejsze – słowa, kilkadziesiąt tysięcy słów do czytania na Święta, w świątecznym przecież numerze.
Cykl wydawniczy Przestrzeni sprawia, że może ona dotrzeć do Was w dzień zimowego przesilenia. Od tego dnia dzień zaczyna odbierać sekunda po sekundzie, minuta po minucie czas nocy. Coraz więcej będzie w naszym miejscu ziemi światła.
W imieniu redakcji życzę wszystkim czytelnikom „Przestrzeni Pogranicza” zwycięstwa światła nad ciemnością.
A przynajmniej remisu.



Redaktor naczelny
Robert Gmiterek

Szesnasty numer „Przestrzeni Pogranicza” zaczynamy „od Buga”, a kończymy w Wierszczycy, po drodze zaglądając do Szczebrzeszyna, Jarczowa, Chodywaniec, Narola, Lipska, Dziewięcierza, Lwowa, Wielkich Oczu, Żurawiec, Bełżca, Chlewisk, Rzeczycy (na wielbłądach), Mycowa, Tarnoszyna, Dłużniowa, Lisek, Sokala, Zamościa, Chłopiatyna, Budynina, Borsuków, Pratulina, Radruża, Koterki, Kostomłotów, Jabłecznej, Bułgarii, Brazylii i Bezodni. Odwiedzamy Stary Młyn, cerkwie na Roztoczu i Grzędzie Sokalskiej, Wielki Dział, Stefanię, Prominenta Złocistego, dwa słońca września, Dudka i Żmija. Rozmawiamy o Jankielu Grojserze i Eugeniuszu-Tkaczysznie Dyckim, o rodzinie Herscha Federbuscha. Przestrzeń Pogranicza jest bardzo gęsta i splątana i choć często spotykamy na niej ruiny (patrz fotografie na okładce autorstwa Tomasza Michalskiego), to są to ruiny wciąż żywe, na których wyrastają nowe historie. Historie, które nie mają końca, choć zdarza im się mieć początek.


Widok z okna jaki jest, każdy widzi. Każdy ma swój. Każdy ma swoje okno, jeśli ma szczęście, i swoje widoki. A jednak czasami, a nawet częściej niż czasami, zdarza się tak, że każdy widzi podobnie — i to nie przez podobieństwo, ani pokrewieństwo, a przez |?|\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\


Kiedy w listopadzie 2021 roku ukazał się pierwszy numer Przestrzeni Pogranicza, po cichu liczyliśmy, że tytuł ten zwróci uwagę na istnienie przestrzeni dotychczas dość bezrefleksyjnie pomijanej w ważnych dyskursach literackich, kulturalnych, historycznych i społecznych, przestrzeni wrzucanej albo do jednego worka z „kresami” albo spychanej na peryferie, wykluczanej, orientalizowanej i postrzeganej stereotypowo i płasko. Oczywiście, mierzyliśmy siły na zamiary i świadomi niewielkiego zasięgu niszowego w końcu pisma, zajęliśmy się rzeczami małymi, ale w naszym przekonaniu ważnymi, które w dłuższej perspektywie czasu byłyby zdolne zbudować czytelny i plastyczny obraz miejsca, w którym żyjemy, pracujemy, które odwiedzamy i którego doświadczamy, podróżując przez jego historię, kulturę, literaturę i krajobrazy.



Listopad dla naszego pisma to miesiąc szczególny. I to nie ze względu na święta listopadowe, krótsze dni, które ograniczają aktywność na świeżym powietrzu i dłuższe wieczory skłaniające do nadobowiązkowych lektur i rozmów. W czym innym rzecz. Podczas gdy inni, ba cały świat niemal, ma przed sobą jeszcze miesiąc do końca roku, autorzy i zespół tworzący Przestrzeń Pogranicza, właśnie w listopadzie obchodzi jego koniec. Kiedy ta Przestrzeń trafi do rąk czytelników, my już będziemy pracować w kolejnym. Pomimo krótszego roku, cieszymy się jednak jednym z danych nam przez to przywilejów. Pierwsi składamy życzenia noworoczne swoim czytelnikom i pierwsi wiemy, czy się spełniły. Tak więc, drodzy czytelnicy, życzymy Wam szczęśliwego Nowego Roku i już w następnym, marcowym numerze opowiemy wam jak bardzo będzie on szczęśliwy. 












Piszą, że „10” jest symbolem końca, cyklu wiecznego powrotu. W astrologii zaś wiąże się ją ze znakiem Panny. W tarocie numerem „10” oznacza się kartę Koła Fortuny. „10” to suma palców u rąk i u nóg człowieka. Jest w końcu, w marcu 2024 roku „10” numerem „Przestrzeni Pogranicza”. I dla nas, dla zespołu redakcyjnego, autorów i, mamy nadzieję, czytelników, to najbardziej symboliczna dziesiątka, którą wiążemy nie z końcem (choć Pogranicze nie raz nazywane jest końcem świata), a z powrotem. Wracamy już dziesiąty raz z nowymi widokami na przyszłość i przeszłość. Z „nowymi” i „starymi” autorami, tekstami i fotografiami. Wracamy i nie mówimy ostatniego słowa, choć mamy taką nadzieję, że kiedyś będzie ono należało do nas wszystkich, tak jak teraz, kiedy oddajemy ten numer z naszych rąk w ręce czytelników. A w Waszym numerze, Wasi:


